Marek Lapis
Myślę, że to też jest bardzo ważne, by sztuka robiła ferment w głowie i żeby człowiek wyszedł z teatru lekko zmieniony.
czytaj dalej


Jakie emocje towarzyszą panu po wejściu do teatru?
Przede wszystkim przemieszczam się w nową przestrzeń, w nowy świat. Odłączam się od rzeczywistości, która mnie otacza i wchodzę w nową przestrzeń – niewiadomą, tajemniczą, która nic mi nie obiecuje, ale oferuje, że mnie zaskoczy. To jest dla mnie najważniejsze. Im bardziej mnie zaskoczy, tym bardziej jest to cenne, bo oderwę się od rzeczywistości. Myślę, że po to idziemy do teatru, żeby zrozumieć samych siebie, ale w odcięciu od rzeczywistości, która nas otacza.
To są raczej dobre emocje?
Myślę, że nie możemy tutaj sobie takiej cenzury nakładać – dobre czy złe? Każde emocje są dobre, ważne, żeby były szczere. Natomiast życie składa się i z negatywnych, i z pozytywnych, tylko trzeba umieć sobie z nimi radzić. To jest ważniejsze. Jak ktoś unika emocji, to żyje życiem spokojnym i nudnym.
Czy przyjście do teatru to jest dla pana święto czy codzienność?
W moim przypadku to jest bardzo specyficzne, bo ja każdego dnia mam bardzo dużo emocji. A tutaj często, naprawdę szukam emocji, ale na wyższym poziomie artyzmu. Bardziej takich nieoczywistych, bardziej surrealistycznych doznań niż zero- jedynkowych.
A jaki zmysł pana zdaniem najbardziej pracuje w teatrze?
Tak mi się kojarzy z performancem intermedialnym, czyli wszystkie zmysły po części. Połączenie dźwięku i obrazu, a zarazem bardzo ważna jest relacja z człowiekiem na żywo. To jest coś całkiem innego niż jakbym oglądał film, więc myślę, że najważniejszym takim zmysłem jest realizm, kontakt. I zarazem reakcja, że dany aktor może zagrać za każdym razem trochę inaczej, może improwizować. To jest największa wartość dodana, ale też bardzo ważna jest interakcja publiczności z aktorami, którzy grają.
Z czym się panu kojarzy Teatr Polski?
Teatr Polski w Poznaniu kojarzy mi się z takimi, że tak powiem, sztukami bardziej alternatywnymi, na wyższym poziomie artyzmu, niejednoznacznymi. Bardziej opowiadającymi parabolami albo porównaniem czy też nawiązującymi do jakiś tradycji, ale nie mówiącymi wprost tylko przez różne porównania. Nawiązują one do symboli znanych kulturowo i przez to jest głębszy odbiór. Myślę, że to też jest bardzo ważne, by sztuka robiła ferment w głowie i żeby człowiek wyszedł z teatru lekko zmieniony.
Czy może miałby pan jakieś życzenia na rocznicę Teatru?
Niech istnieje, niech trwa i dalej będzie tak kreatywny jak teraz!
