Joanna Żołądkowska
Święta, zawsze święta. Co innego kino, co innego teatr.
czytaj dalej


Czy lubi pani emocje, które towarzyszą, gdy tutaj pani przychodzi?
Lubię, ale traktuję to bardziej całościowo, jako atmosferę święta. Zawsze staram się wyglądać elegancko. To święto, zawsze święto. Co innego kino, co innego teatr.
Czy te emocje, które pani czuje przychodząc do teatru, pojawiają się w jeszcze jakichś innych sytuacjach?
Trochę jest tak, jak z kościołem może. Tak mi się to kojarzy. Z sacrum. Tak.
Z co ze zmysłami?
Czuję zapach tkanin. Jakiejś konserwacji, pudrów, proszków. Trochę kurzu, wiadomo. Trochę jakby patyny.
Jak by pani opisała budynek teatru?
Niewielki, kameralny. Fajne jest to, że jest on trochę w głębi, że jest dziedziniec i to go już trochę oddziela od gwaru ulicznego.
Czego by pani tak życzyła teatrowi z okazji jubileuszu?
Pielęgnacji kultury polskiej i otwarcia na nowoczesność, wykorzystywania różnych środków wyrazu, nie tylko gry aktorów, ale też muzyki, techniki. Dodałabym trochę więcej klasyki, bo wydaje mi się, że nazwa Teatr Polski zobowiązuje, żeby tutaj pokazywano więcej „lekturowych” spektakli.

