Grzegorz Ganowicz
Teatr postrzegam tak samo, jak książkę: to nie tylko rozrywka, ale też zachęta do przemyśleń.
czytaj dalej


Kiedy wybierasz się do Teatru Polskiego jakie emocje odczuwasz?
Za każdym razem jest trochę inaczej. Czasem ważna jest czysta rozrywka, czasem z kolei motywacją jest myśl, co teatr mi podpowie, jaki problem przede mną postawi albo jakich odpowiedzi udzieli na problemy, które są aktualne. Ja wolę tematy uniwersalne, bo bieżące się szybko dezaktualizują. W teatrze najciekawszy jest ten czas tuż po spektaklu, kiedy można porozmawiać o tym, co się zobaczyło, co się zrozumiało.
Preferujesz wyjścia do teatru w pojedynkę czy w grupie?
Zwykle chodzę razem z żoną. Z racji obowiązków często chodzę też na premiery, co oznacza, że wiem, kogo spotkam. To jest i dobre, i złe. Ale zawsze jest grono, z którym mogę porozmawiać. A niezależnie od tego, zdarza mi się zadzwonić do kogoś i wymienić odczuciami, porozmawiać o tym, co i jak zrozumieliśmy.
Czy można wizytę w teatrze nazwać świętem?
Kiedyś chyba bardziej.
A co się zmieniło?
Społeczeństwo jest bardziej egalitarne i sytuacji świątecznych jest mniej. Dlatego czasem do teatru idziemy w pędzie, jak w inne miejsca. Kiedyś było to bardziej celebrowane. Teatr, koncert, opera to były sytuacje związane z przygotowaniem, skupieniem, strojem. W tej chwili panuje egalitaryzm.
Czyli ważna jest dobrze rozumiana funkcja użytkowa teatru?
Tak. Na co dzień brakuje nam czasu i sytuacji, które zmuszają nas do myślenia i przemyślenia. Teatr postrzegam tak samo, jak książkę: to nie tylko rozrywka, ale też zachęta do przemyśleń.
Jakie medium jest najbliżej teatru?
Chyba książka, tekst, który trzeba przeanalizować.
Ostatnia rzecz: twoje życzenia na jubileusz Teatru Polskiego?
W teatrze fajne jest to, że daje powód do przemyślenia czy poszukiwania. Dlatego życzyłbym: poszukujcie.
